Najtrudniej przez otwarte drzwi Najtrudniej własnym śladem Uczę się zapominać słów Zamieniam w słuch Tam tuż za brwiami to chyba ja Choć jakiś niewyraźny Jakby zapomniał jak na imię ma ten pan Najtrudniej przez otwarte drzwi Najtrudniej własnym śladem To może do Tybetu Nie, dzięki, nie jadę! Powgapiam się tu w to co jest A potem, patrz, nic nie mów Rozpuszczę na języku świat Jak płatek śniegu To co jest I tak już jest (Czy na pewno rozumiesz) Szkoda tupać nogą Ani dobre, ani złe Gdy przyjrzeć się Z bliska traci kolor To nie punkt To nie kształt To nawet nie coś To trochę bardziej jak tło Złapać to możesz chcieć (Możesz chcieć) Lecz chwycić nie ma za co Najtrudniej przez otwarte drzwi Najtrudniej własnym śladem To może do Tybetu Nie, dzięki, nie jadę! Powgapiam się tu w to co jest A potem, patrz, nic nie mów Rozpuszczę na języku świat Jak płatek śniegu