Płyń, płyń łódeczko, płyń Od źródła oddalaj się z całych sił Poszukiwacze znaczeń patrzą w horyzont i coraz bardziej ślepną Tam majaczy coś, na horyzoncie... Płyń, płyń powiastko, płyń Ponieś ze sobą balast zdarzeń tych Poszukiwacze znaczeń patrzą w horyzont i nie widzą że tam na horyzoncie pojawia się Jawnie Płonący koń! Czy wiem co znaczy on? Nie A czemu zapłonął? Nie A skąd on się tam wziął? Nie A może bzdura to? Nie! Słyszę kopyt stuk Niesiodłany kuc przybiegł pod okno Płonie grzywa mu Mknij, mknij koniku, mknij Wiele przed nami trudniejszych misji Poszukiwacze znaczeń? Mają wypalone oczy A my z płonącym koniem rżymy sobie z nich