Bezkresna toń, nieumarłe zimno Rozpaczy krzyk, w nocne światy niesie Głębia i otchłań, w pomrokach jeziornych fal Śmierci mgła, nad taflą wzbita Nieumarłych pochód, wzgardzicieli życia Las zastyga, a topiel ożywa Pomroki dawnych żyć, spragnione z czeluści wyjść Z czeluści wyjść Topiel czarną, wynoszą w żywych świat Piołunu woń zbyt słaba, nie uchroni w czas W odmętach czerni wiecznej, pora opuścić świat Topieli częścią, się stać Bezkresna toń, nieumarłe zimno Rozpaczy krzyk, w nocne światy niesie Głębia i otchłań, w pomrokach jeziornych fal Śmierci mgła, nad taflą wzbita Nieumarłych pochód, wzgardzicieli życia Las zastyga, a topiel ożywa Pomroki dawnych żyć, spragnione z czeluści wyjść Z czeluści wyjść Mrok zakrywa wzrok, otchłani czuć już swąd Nieprzenikniona czerń, rani niczym cierń Zmory zrywają się By swą wyśpiewać pieśń Ciemności pieśń