Historia plemienia bez nazwy Opowiedzieć nie da się za nic Wyobraźmy więc sobie nas w i na Górze obdartej z granic Podniebna przejrzystość nam sprzyja W niej spojrzenie znajdzie kierunek Pragnienie się wije jak żmija Chcąc wyrwać z jej ust pocałunek Jak wariat czarami w dal szastam Szukając w niej nazwy plemienia Widzę ją tu, a ona nas tam Lecz to tylko me przywidzenia ♪ W objęciach wisimy beztrosko W źrenice wpatrzeni na amen W nadziejach szukamy cię, wiosko Wieśniacy na czele z szamanem Ktoś kaszleć zaczyna chmurami Bo nazwał coś tobą pochopnie Wtem bluszcz ośmiela murami Otaczać nam śniące się stopnie Ani to nigdzie, ani to gdzieś Coś jednak tam w gruzy się wali Ani to miasto, ani to wieś A oni ni duzi, ni mali Ani to nigdzie, ani to gdzieś Coś jednak tam w gruzy się wali Ani to miasto, ani to wieś A oni ni duzi, ni mali ♪ Gdybym nie umiał czytać, wymyśliłbym bajkę Lub wyłowił z twych oczu historię plemienia Które z głową w chmurach pociąga wdechem fajkę Krztusząc się każdym marzeniem nie do spełnienia Ani to nigdzie, ani to gdzieś Coś jednak tam w gruzy się wali Ani to miasto, ani to wieś A oni ni duzi, ni mali Ani to nigdzie, ani to gdzieś Coś jednak tam w gruzy się wali Ani to miasto, ani to wieś A oni ni duzi, ni mali Ani to nigdzie, ani to gdzieś Coś jednak tam w gruzy się wali Ani to miasto, ani to wieś A oni ni duzi, ni mali...